środa, 28 maja 2014

☆ Adresy sklepów ☆

Hej, kochani! 
Jak już wspomniałam, parę osób pytało mnie o moje stylizacje a po publikacji jednej, szybkiej nieogarniętej fotki posypało się dużo miłych komentarzy. Dziękuję Wam z całego serduszka!
Niestety nie wszystko poszło jak powinno i zdjęcia, które przez kilka dni robił mi mój kochany Yosuke okazały się niezdatne do użytku. Mamy bardzo małe mieszkanko i za bardzo nie było gdzie robić zdjęcia a więc wpadłam na "genialny" pomysł aby zrobić je na tle naszych uroczych firanek, czyli ax equo pod światło.. A więc jeśli wiecie o czym mówię domyślacie się, że wyszłam czarna. Jednak na ekraniku aparatu nie wyglądało tak dramatycznie jak okazało się być w rzeczywistości. 
Ponadto zepsuł się aparat, więc niestety dziś nie będzie żadnych zdjęć.
Następnym razem postaram się zrobić ładne zdjęcia telefonem, a tymczasem żeby nie tracić czasu, przejdę do rzeczy.

☆*:.。. o(≧▽≦)o .。.:*☆
Pytaliście mnie o sklepy z ubraniami! Choć sama robiłam zakupy w najwyżej trzech, to wiem że są to sklepy cieszące się zaufaniem wielu bloggerek i znajdziecie mnóstwo recenzji o ich produktach na innych blogach. Zamierzam jednak w przyszłości wydać pieniążki chociaż w kilku i będę robić recenzje, także przekonacie się również ode mnie o jakości.

 ZAGRANICZNE SKLEPY  
☆ Sheinside - sklep z ubraniami w każdym stylu i dla każdego, bardzo podobny do New Looka, Romwe etc.
☆ ModCloth - głównie obraca się w sferze ciuszków retro, są zarówno kobiece jak i urocze, dziewczęce
☆ SpreePicky - chyba najlepiej sprzedający się sklep w stylach słodkich i fairy kei, aomoji, jednak posiada w swojej ofercie dużo ubrań w stylu natural, mori, romantic czy nawet stylowych kobiecych sukienek
☆ Moriangel - głównie akcesoria w stylu fairy kei, ostatnio zaczynają wprowadzać inne elementy garderoby
☆ HIMI - ciuszki i dodatki w stylach romantycznych, słodkich, fairy kei etc.
☆ Kiseki -  ciuszki i dodatki w stylach romantycznych, słodkich, fairy kei etc.
☆ Harajuku Station - niedawno otwarty ponownie australijski sklep, który głównie skupia się na stylu lolita
☆ Moooh! - to sklep w którym na pewno znajdziecie coś dla siebie i w każdym stylu z Harajuku
☆ Sweet Gyaru Shop - jest to chiński sklep sprzedający  japońskie ubrania w stylu słodkich, romantycznych gyaru
☆ LizLisa - japoński sklep, oficjalna marka stylu Roma Gyaru
☆ Loli-Loli Paradise - sprowadza oryginalne lolicie sukienki


 POLSKIE SKLEPY  
☆ 404 error - sklepik oferujący głównie rzeczy w stylu creepy & cute, czyli głównie pastel goth 
☆ Holy Creep - sklepik, w którym dziewczyny za zamówienie sprowadzają z Azji różne ciuszki, peruki i dodatki głównie w stylu pastel goth ale również innych
☆ Tofu Rangers - rajstopy i przeróżne dodatki zupełnie jak z Harajuku!
☆ Zombie Unicorn - biżuteria ze specjalnej modeliny w stylach fairy, pastel goth i podobnych
☆ Raven Market - odzież i dodatki w stylu Gothic, Victorian, Lolita, Dark Fashion
☆ Restyle - bardzo znany, głównie ma w swojej ofercie mroczne i gotyckie rzeczy a także steampunkowe


Takich sklepów jest o wiele, wiele więcej jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie w tym momencie ich nazw. Bardzo gorąco polecam portal Storenvy, ponieważ tam jest najwięcej takich sklepików, wiele różni się od siebie cenami a można tam znaleźć naprawdę niesamowite rzeczy!
Otworzę więc nową zakładkę na blogu o nazwie "Sklepy" i jeśli coś mi się przypomni lub odkryję jakieś nowe cudowne sklepiki, będę je tam dodawać. o(≧▽≦)o


Zapraszam również na moją Fashiolistę, do której gadżet mam po prawej stronie bloga. Często dodaję tam różne prześliczne znalezione rzeczy, a do każdej jest link z odnośnikiem, gdzie został znaleziony. Poza tym to świetna aplikacja, która czasem potrafi jednym kliknięciem zaspokoić żądzę naciśnięcia okienka z napisem "BUY". Poza tym, wiąże się z tym koniec kolekcjonowania linków rzeczy "do kupienia", czy zapisywania ich gdziekolwiek bo tam w swoim profilu będziecie miały uporządkowane wszystko!

Paa~ ヽ( ≧ω≦)ノ~

piątek, 23 maja 2014

✿ To, co lubię rysować najbardziej ✿

Witajcie kochani! Dzisiaj kolej na część drugą mojego ostatniego wpisu, czyli o mojej przygodzie w rysunku określanym jako manga.
Jak już wcześniej wspomniałam, zaczęło się to w pierwszej gimnazjum, gdy zaczęłam oglądać Naruto. Strasznie wciągnęły mnie w to przyjaciółki Katiasa i Yugiri (pierwsza ma bloga, na który serdecznie zapraszam!). Wtedy zaprojektowałam moją pierwszą mangową postać, blondwłosą shinobi węży, Jinaitę. Razem z Yugi wciąż się ścigałyśmy, która lepiej rysuje nieszczęsnego Naruto ale nasze style od samego początku były tak różne, że nie dało się ich porównać.
W tamtej klasie powstał mój pierwszy komiks pod tytułem Bloodline. Opowiadał o świecie, w którym obok ludzi żyły w tajemnicy wilkołaki. Za dnia miały one ludzką formę i niczym się nie różniły od ludzi, dopóki nie weszły w cień. Głównymi bohaterami byli członkowie organizacji, która miała chronić wilkołaki przed ujawnieniem w świecie ludzi. Oczywiście bohaterkami byłyśmy ja i moje przyjaciółki. Wszystko to było zwieńczone komediową atmosferą ale w późniejszych latach dzięki kochanej Yugi przybrało zupełnie inną formę. Jednak to inna historia.
Warto również dodać, iż przy okazji Bloodline powstał pierwszy projekt Reoy, czyli mangowej wersji mnie.
Później Yugi zaczęła oglądać inne anime w internecie i mnie również to wciągnęło. Nie wiem dlaczego, ale moje pierwsze pozycje to były same ecchi haremówki takie jak Rosario+Vampire czy To-Love Ru. To przyczyniło się do zmiany mojego stylu. Żeńskie postaci z tych serii wydawały mi się tak piękne, że zaczęłam przerysowywać pojedyncze strony z mangi To Love-Ru najpierw linia w linię, natomiast później zamiast tych bohaterów rysowałam własnych. Byłam z nich strasznie dumna.


(tu pojawi się później zdjęcie)

W drugiej klasie, spowodowane moją silną od lat fascynacją horrorami i wampirami (a przy ostatniej również Vampire Knight) powstały dwie nieskończone mangi oraz masa szkiców do pierwszej. Pierwsza, która nigdy nie została urzeczywistniona była historią lalki należącej do szlachetnej rodziny wampirów, niestety nigdy nie zaplanowałam jak ma się skończyć.
Druga była historią córki grabarza. Mieszkali oni w drewnianym domku przy cmentarzu, a dziewczynę zaczęły dręczyć koszmary. Nie wiem już jak i dlaczego ale skądś wytrzasnęła starą książkę i była przez nią przekonana że musi odkopać pewien grób. Oczywiście po odkopaniu okazało się, że w trumnie leży młody piękny chłopak, który był wampirem. W tym momencie przestałam to rysować.
Trzecia to była komediowa wersja Vampire Knight w przełożeniu na nasze bogate szkolne życie. Ile ja na to zmarnowałam papieru!
I właśnie wtedy, na przełomie drugiej i trzeciej klasy zaczęła się rodzić manga, która po dziś dzień zajmuje duże miejsce w moim sercu. Na początku nosiła niepoprawny gramatycznie tytuł 'Hazureru Hane', który później przez miłą osobę został poprawiony na 'Kirisakareta Tsubasa'. Na początku inspiracją było anime 'Shuffle!' a później arty z gry pod tytułem 'Oretachi ni Tsubasa wa Nai'. Jednak przerabiałam fabułę i postaci tyle razy, że po dziś dzień nie ma nic wspólnego z tym, co było na początku. Materiały do tej historii były nieodłączną częścią mnie. Codziennie nosiłam do szkoły całą grubą, ciężką teczkę z materiałami. Byłam z tą mangą dziesiątki razy na wsi, na każdym wyjeździe, byłam z nią w Prowansji, nie mogłam się od niej uwolnić.
drugi projekt bohaterek z "Hazureru Hane"

Aktualnie moja historia nosi tytuł 'Sephirot'. Rozgrywa się w świecie, na którym razem z ludźmi żyją aniołowie (i każdy o tym wie, w przeciwieństwie do Bloodline). Poza Białymi aniołami są również Upadli a także Nefilimowie, pół-anioły. Świat dzieli się na Sfery a także eteryczne wymiary. Świat Ludzki nazywa się Pływającym Miastem, ponieważ został wybudowany na zgliszczach dawnej Ziemi, która została zatopiona po Potopie. Wysoko nad nim, unosi się Latające Miasto, w którym nie stanęła ludzka stopa. Natomiast głęboko w jądrze Ziemi znajduje się Piekło. Między tymi Sferami pojawiają się dziury, które nasilają się gdy na świecie nastaje noc. Wówczas, wyłażą przez nie demony, które po cichu wnikają w ludzkie ciało i dopełniają straszliwych czynów. Rolą aniołów jest chronić ludzi, ponieważ po śmierci odradzają się jako istota światła lub cienia, Biały lub Upadły. Akcja rozgrywa się w trakcie Millenium, czyli w okresie kiedy zbliża się Sąd Ostateczny i nadchodzi wojna istot.
Fabuła jest wielowątkowa, dlatego jest wielu bohaterów. Skupia się jednak głównie wokół postaci wesołego Rafaela i oszczędnego w słowach Gabriela a także ich cichej pełnej tajemnic siostry, Adnachiel. Poza tą świętą trójcą w historii uczestniczą szlachetnie urodzone bliźniaczki, które kiedyś były czworaczkami - Aubrieta i Chionodoxa, poważna i trochę mroczna anielska księżniczka Meleagris, tajemniczy wojownik-zabójca Tiferet, piękna Fritillaria, sierota Myosotis i parę innych osób, których imiona nie są do końca ustalone (powyższe również mogą się zmienić, bo Chionodoxa niezmiernie mi przeszkadza, podobnie jak Fritillaria). Poniżej zamieszczam projekty kilku postaci:

po lewej Myosotis; po prawej: pan z blizną - Tiferet, dwie panie obok na dole - Adnachiel, 
trzecia - Klucznik, czwarta - Fritillaria; portret powyżej - Rafael, para obok Keter i Adnachiel

Powyższe projekty niestety są stare, niektóre mają nawet ponad trzy lata. Ostatnio więcej pracowałam pisemnie nad fabułą, niż graficznie. Kilka dni temu zrobiłam szkice długopisem ale są na tyle niechlujne, że nie ma sensu ich tu wklejać. ^^"
Przyznam jednak, że w ciągu 2012/2013 roku w zasadzie bardzo mało pracowałam nad Sephirotem, ponieważ wciągnęło mnie Touhou, styl lolita i dostałam jakiejś niepohamowanej obsesji na punkcie kemonomimi. Naprojektowałam masę OC (ang. original character), jednak moimi ulubienicami nadal zostają Yukihyou aka Lotta (irbis), Yoriko (szop pracz), Rie (biały kot), Margharette (panda mała), Diana (panda), Kuroi Pyuuma (puma) i mała lisica bez imienia. A jest ich o wiele więcej!


 
 od lewej: Yukihyou, Margarette, Yukihyou, Kuroi Pyuuma 

Ostatnio też zaprojektowałam dwa wcielenia Reoy, pastel goth Yukimi i Kurumi, która jest roma gyaru. Jeszcze tylko zostało mi fairy kei~

✿ ✿ 

I to wszystko na ten temat. Mam nadzieję, że był równie interesujący co część pierwsza. ^.^ Niestety nie byłam w stanie dodać wszystkich zdjęć jakie chciałam, dlatego dodam je jeszcze jak będę u rodziców, bo jednak wszystkie stare rysunki zostawiłam tam.
Jestem otwarta na wszystkie opinie i zachęcam do komentowania! Odpowiadam na każdy komentarz.
Następny wpis powinien się pojawić przed końcem przyszłego tygodnia.

Paa~ ヽ( ≧ω≦)ノ~


wtorek, 20 maja 2014

✿ Rysunek i malarstwo ✿

Hej kochani!
Dzisiejszy post nie będzie o kosmetykach ani nie będzie recenzją, będzie o mnie.
Chciałabym opowiedzieć trochę o mojej pasji, jaką jest sztuka.
Już od najmłodszych lat uwielbiałam rysować. Wszędzie widziano moje kredkowe kolorowe jednorożce, później w podstawówce elfy i projekty ubrań. Za namową rodziny po ukończeniu szkoły podstawowej zapisałam się do Państwowej Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych, która trwa sześć lat (gimnazjum i liceum łącznie). Na początku nie przykładałam się na poważnie do tych martwych natur i całego malowania, ponieważ gdy zaczęłam gimnazjum zaczęłam czytać mangi i oglądać ich animowane ekranizacje. Oczywiście nie trzeba wspominać jak bardzo mnie to wciągnęło, wszędzie gdzie się tylko dało rysowałam mangowe dziewczynki. Z tego powodu niestety musiałam znieść dużo drwin i nieprzyjemnych sytuacji. Pod koniec trzeciej klasy powiedziano mi, że mam skończyć z zabawą w "dziecinne rysuneczki" a moje malarstwo zostało określone jako "kant stołu".
Zmiana przyszła niemalże z dnia na dzień. Przemyślałam sobie wszystko na spokojnie i postanowiłam zmienić technikę rysowania. Bardzo pomógł mi plener graficzny, który odbył się w czwartej klasie. Wówczas odkryłam w sobie powołanie do rysunku graficznego. Codzienny kontakt z naturą i nacisk na rysowanie ogromnej ilości projektów przyczyniło się do wielu zmian w moim stylu, a moje prace wzbudziły nawet zachwyt nauczycieli. Ostatecznie i tak wylano na mnie wiadro zimnej wody, jednak złość zmieszana z rozpaczą zmotywowały mnie do dalszej pracy. Poniżej widać moje rysunki graficzne, pierwszy z pleneru (klasa czwarta), drugi to ilustracja na projektowanie (klasa piąta) a trzeci to jedna z ilustracji z mojego dyplomu (klasa szósta):


Z malarstwem już nie było tak łatwo. Jak już wspomniałam na wstępie, jestem beznadziejną kolorystką a moje wszystkie prace malarskie od początku wyglądały jakby każdy przedmiot był ulepiony  plasteliny. Malowania modela ludzkiego po jednej niepewnej próbie w czwartej klasie zaczęłam unikać jak ognia. Przez cały piąty rok nie namalowałam ani jednej postaci. Dopiero w ostatniej, szóstej klasie gdy postać była już przymusem, musiałam się w końcu z tym zmierzyć. Przez piąty rok doszlifowałam swój rysunek prace malarskie wykonując "na zaliczenia". Dzięki wiecznemu rysowaniu mangi, której nigdy nie porzuciłam bardzo dobrze opanowałam intuicyjne proporcje postaci, dlatego nigdy nie muszę tracić czasu na jakiekolwiek mierzenie. To nie znaczy że nigdy nie robię błędów! Perspektywa często robi swoje, a rysowanie postaci od frontu nadal sprawia mi problemy.


;

W ostatniej klasie postanowiłam inaczej podejść do malarstwa. Postanowiłam wykorzystać swój najmocniejszy atut, czyli właśnie rysunek. Po prostu najpierw rysuję szkic identycznie jak początek do ołówkowej pracy studyjnej, czasem nawet dłużej niż godzinę. Następnie wypełniam wszystko cienką laserunkową warstwą farby no i na koniec dopracowuję detale. Wiele osób, włącznie z nauczycielem powiedziało mi, że oszukuję samą siebie oraz że na studiach to nie przejdzie.. Przede mną jednak jeszcze lata ćwiczeń, dlatego z pewnością dużo się jeszcze zmieni w moim stylu a profesorowie na pewno naprowadzą mnie na swój tok myślenia (chociaż mój nauczyciel zawsze się śmiał, że nie poznał nigdy bardziej upartej uczennicy ode mnie, że zawsze robię dokładnie na odwrót niż on chce ale to nieprawda!).

✿ ✿ 

I wyszedł oczywiście długi elaborat o wszystkim i o niczym.. Miałam zamiar streścić wszystko do jednego posta, ale to chyba byłoby zbyt długie i monotonne. I w dodatku po napisaniu połowy znikł mi tekst i musiałam pisać od nowa. ;c W następnym poście chciałabym napisać o mojej "twórczości" w stylu manga, moich postaciach oraz może wprowadzić Was do mojej powieści (która na początku miała być mangą i nadal jednak projektuję rysunkowo moje postaci, które jeszcze nie raz przewiną się tu na blogu).
Miło by było również usłyszeć Wasze zdanie, czy  faktycznie interesuje Was ciąg dalszy. ( ^.^ ) Wówczas post pokaże się jutro lub pojutrze.
A po tym będzie wreszcie wpis o moich stylizacjach, ponieważ parę osób mnie o nie pytało. Podam również linki do ciekawych sklepów różnych stylów.
Do zobaczenia! ヽ( ≧ω≦)ノ~

sobota, 3 maja 2014

Recenzja: Skin79, Super Plus Beblesh Balm VITAL


♥ ♡  Skin79, Super Plus Beblesh Balm VITAL ♥ ♡ 

Bardzo schludnie, higienicznie zapakowany.  Na górze buteleczki jest przycisk a krem wychodzi z dozownika. Jest to bardzo wygodne rozwiązane, choć jeszcze nie wiem jak się spisze przy końcówce kremu.
Teraz przejdźmy do zawartości.

Moja cera ma różowy odcień i jak widać na pierwszy rzut oka, krem jest zdecydowanie za żółty dla mnie. Na początku bardzo się tym przejęłam, na szczęście nie jest to tak widoczne po rozprowadzeniu kremu. Okazuje się, że krem staje się przejrzysty, nie jest w pełni kryjący ale i tak świetnie wyrównuje koloryt skóry. Dokładnie wypełnia wszystkie pory i nierówności co jednocześnie daje ładny efekt wygładzania widoczny poniżej.

Jak widać, różnica jest ogromna! Po nałożeniu kremu moja pełna niedoskonałości skóra staje się cudownie jednolita i gładka ale również tłusta (podobno reklamują go jako matujący ale jednak lekko świeci się). Moja cera jest sucha poza nosem i czołem na których jest tłusta, dlatego po jakimś czasie krem mi po prostu "spływa" z nosa. Gdy nie nałożę pudru zauważyłam również, że się nie wchłania i przez cały czas pozostaje delikatnie wilgotny. Gdy przejadę palcami po policzku nawet po kilku godzinach, krem mam na palcach. Ogólnie polecany jest do cery tłustej, podobnie jak wersja Hot Pink jednak trzeba zważyć na fakt, że to azjatycki kosmetyk i jest dostosowany do skóry azjatyckiej.
Mimo tego że jest przeznaczony do cery jasnej, bardzo dobrze radzi sobie nawet z ciemniejszą karnacją o czym przekonała się moja mama, która ma karmelową cerę. Łagodnie rozświetlił jej twarz ale nie na tyle żeby stworzyć kontrast między resztą ciała. Dlatego uważam, że jest stworzony tak aby mógł dotrzeć do wielu odbiorców.
Ogólnie konsystencję oceniłabym jako rzadką, co jest na plus. Jednak krem gromadzi się w nadmiarze w niektórych miejscach, jak na przykład płatki nosowe.
Podobno ładnie pachnie ale ja mam słaby zmysł powonienia i nigdy nie zwracam na to uwagi. Gdy go powąchałam poczułam jakiś delikatny przyjemny pudrowo-kwiatowy zapach.
Jest to niewątpliwie najlepszy krem z jakim miałam dotąd styczność. Mimo że go pokochałam od pierwszego użycia, muszę przyznać że to jeszcze do końca nie jest to. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze przetestować wersję Hot Pink ponieważ ma bardziej różowy odcień i chyba lepiej radzi sobie z tłustą skórą (niestety zmuszona jestem dostosowywać kremy do nosa).
 
Na koniec wrzucam tabelkę porównawczą tych trzech cudownych kremów od Skin79, która ukazuje właściwości i przeznaczenie każdego z nich:
 http://www.uniqso.com/image/cache/data/product_images/Skin79/Skin79-bb-cream-comparison-700x700.jpg

piątek, 2 maja 2014

✿ Kwietniowe zakupy ✿

Hej, kochane! Widzę, że przybywa Was coraz więcej; strasznie mnie to cieszy!
Parę osób powiedziało, że nie może się doczekać recenzji kremu BB od Skin79. W związku z tym muszę zrobić jakieś sensowne zdjęcia jak się prezentuje na skórze ale że potrzebuję dobrego światła a dzisiejszy dzień nam go nie daje, niestety muszę to odłożyć do następnego posta.
Dzisiaj więc podzielę się z Wami moimi zdobyczami z minionego miesiąca. ヽ( ≧ω≦)ノ


Te cuda powyżej kupiłam zaledwie dwa dni temu w F&F. Wreszcie znalazłam wymarzony sweterek związywany na tasiemkę na plecach. Ma ładne wycięcie z tyłu, jest z bawełny no i oczywiście jest w cudownym pudrowym odcieniu różu~ Z przodu jest zupełnie gładki, ale planuję doszyć do niego pojedyncze perełki, co o tym sądzicie?  Poza tym złapałam po promocji urocze skarpetki w króliczki (chociaż nie noszę skarpetek zbyt często ale są tak urocze że nie mogłam się powstrzymać!) i dwie pary majteczek.
A te cudowne buty to oryginalne buciki od Liz Lisa! Kosztowały mnie majątek i to chyba najdroższe buty jakie kiedykolwiek kupiłam ale są piękne i może mi nie uwierzycie ale strasznie wygodne! Dzięki platformie z przodu obcas praktycznie nie jest odczuwalny.


 Poza tym wybrałam się wreszcie do sklepu chińskiego i tam znalazłam tyle ślicznych rzeczy, że po prostu dostałam kociokwiku i kompletnie nie mogłam się zdecydować, które ozdoby do włosów wybrać. I w końcu znalazłam te piękne gęste gyaru rzęsy! Co prawda pierwsza próba założenia ich zakończyła się fiaskiem ale mam nadzieję, że w końcu się uda. Jak dotąd nie miałam problemów ze sztucznymi rzęsami ale nosiłam tylko rzadsze i zdecydowanie są łatwiejsze do założenia. Chyba że po prostu z paskiem jest coś nie tak, no bo wiadomo jak to jest z Chińczykiem. Poza tym kupiłam róż do policzków w bardzo ładnym, brzoskwiniowym odcieniu i cienie do oczu, które niestety musiały długo leżeć albo są bardzo słabe bo w ogóle nie widać ich na oczach. Na górze zdjęcia widać kawałek uroczego etui na telefon. Strasznie żałuję, że wcześniej go nie kupiłam bo mam cały ekran porysowany. Nie sądziłam że to może być tak praktyczna rzecz, nigdy wcześniej nie używałam żadnych pokrowców.


I to tyle z ostatnich próżności i wydawania pieniędzy. W następnym poście spodziewajcie się wspomnianej wcześniej recenzji~ (●´∀`●) Mam nadzieję że jutrzejsze światło pozwoli mi na dobre zdjęcia.