Dziś mam dla Was zapowiadaną na Facebooku już dosyć dawno recenzję łączoną dwóch kosmetyków firmy Skin Food. Oba udało mi się wygrać w rozdaniu więc nie powinno być zaskoczeniem, że nie trafiły w potrzeby mojej cery. Przejdźmy do rzeczy.
Skin Food
✿ ❀ ✿ Peach Sake Pore BB Cream (SPF20 PA+) & Peach Sake Pore Pact ✿ ❀ ✿
Powyższe kosmetyki należą do znanej od lat linii Peach Sake Pore, która obejmuje szeroką gamę produktów. Zawierają łagodzące ekstrakty z brzoskwini i sake. Ich głównymi zadaniami są zmniejszenie porów, oczyszczenie, ograniczenie nadmiernego wydzielania sebum oraz łagodzenie podrażnień skóry. Oczywiście produkty do makijażu pełnią jedynie dwie ostatnie funkcje.
Skin Food nigdy nie zawodzi designem swoich produktów a oprawa graficzna kremu BB w stylu retro jest piękna i często jej złoty połysk kusi mój wzrok stojąc na półce. Puder jest mniej spektakularny i powiedziałabym, że wręcz nie pasuje do reszty serii.
Peach Sake Pore BB (SPF20 PA+):
Jest to drugi krem, którego nie używam z powodu zupełnie nietrafionego koloru. Po zagłębieniu się w jego skład, mam też drugi powód aby go nie używać. Nie miałam dotąd styczności z żadnym kremem BB firmy Skin Food, która zawsze sprawiała mi wrażenie bardzo bliskiej naturze. Jak dotąd, interesowały mnie wyłącznie składy produktów do włosów i higienicznych i szczerze przyznawszy byłam w niemałym szoku czym jest nafaszerowany ten bebik. Dlatego teraz, będę bardziej ostrożna w dobieraniu kremów do twarzy. Ma również dosyć niski filtr. Występuje w dwóch kolorach, ja będę opisywać numer #2 natural beige.
❤ Skład: Niestety, krem zawiera zaskakująco dużo silikonów i alkohol. Pozwolę sobie przybliżyć pełen skład, ze szczególnym wyróżnieniem wspomnianych w pierwszym zdaniu substancji:
Water, cyclopentasiloxane, titanium dioxide (7,73%), butylene glycol,
ethylhexyl methoxycinnamate (3%), cyclomethicone, PEG/PPG-19/19
dimethicone, barium sulfate, cetyl PEG/PPG-10/1 dimethicone, caprylyl
methicone, sodium chloride, polymethyl methacrylate, sorbitan
isostearate, dimethicone, vinyl dimethicone/methicone silsesquioxane
crosspolymer, disteardimonium hectorite, aluminum hydroxide,
trimethylsiloxysilicate, stearic acid, sorbitan olivate, propylene
carbonate, talc, triethoxycaprylylsilane, alcohol, oleanolic acid,
polyquaternium-51, enantia chloranta bark extract, rice ferment filtrate
(60 mg), prunus persica (peach) kernel extract (60 mg), phenoxyethanol,
propylparaben, methylparaben, fragrance, CI 77492, CI 77491, CI 77499,
ultramarines.
❤ Opakowanie: Mój ulubiony rodzaj, czyli tubka z pompką. Czytałam, że jednak na końcu dużo kremu zostaje w środku.
❤ Kolor: Dla mojej cery zdecydowanie za żółty i zbyt ciemny. Po bardzo dokładnym i cienkim rozprowadzeniu jakoś wtopił się w moją cerę jednak dopiero biały puder od Dear Girls, be Clear sprawił, że wyglądało to w miarę wyjściowo.
❤ Krycie: Jest średnie, bardzo dobrze radzi sobie z przebarwieniami, zakrywa piegi, wyrównuje koloryt jednak nie zakrywa zbyt mocnych zaczerwienień czy pieprzyków.
❤ Działanie: Efekt wygładzenia nie jest spektakularny, jest zwyczajnie przyzwoity. Niestety, podkreśla wszystkie drobne niedoskonałości i zagłębienia cery. Bardzo ładnie matuje, choć brakuje mi satynowego wykończenia. Jak widać, niestety w strefie T lekko łuszczy mi skórę.
❤ Działanie: Efekt wygładzenia nie jest spektakularny, jest zwyczajnie przyzwoity. Niestety, podkreśla wszystkie drobne niedoskonałości i zagłębienia cery. Bardzo ładnie matuje, choć brakuje mi satynowego wykończenia. Jak widać, niestety w strefie T lekko łuszczy mi skórę.
❤ Trwałość: Razem
z pudrem, dobrze się spisuje w utrzymywaniu matowego stanu cery. Po
aktywnym spędzeniu czasu po wietrznym popołudniu moja cera zaczęła się
lekko świecić po sześciu godzinach.
❤ Wydajność: Bardzo wydajny, pompka na raz wyciska bardzo malutko kremu a mi wystarczyło nacisnąć ją dwa razy, żeby pokryć całą twarz. Bardzo dobrze się rozprowadza.
❤ Zapach: Bardzo silnie pachnie sztuczną brzoskwinią oraz.. sake. Uważam jednak, że przesadzony. Musiałam wstrzymywać powietrze przy
nakładaniu go na twarz, bo kręci mi się od niego w głowie.
❤ Cena: Na Azjatyckim Zakątku jest za 44zł.
Zdjęcie przed i po nałożeniu kremu BB (troszeczkę nie wyrównałam przy ustach,
jednak zauważyłam to dopiero na zdjęciach).
Peach Sake Pore Pact:
❤
Opakowanie: Identyczne jak w recenzowanym przeze mnie Dear Girls, be Clear. Solidne (raz zdarzyło mi się, że postanowiło uciec na kafelki a puder na całe szczęście był nienaruszony), poręczne i małe. Również ma w środku ma lusterko i gąbeczkę.
❤ Odcień: Dosyć ciepły, neutralnie ciemny, według mnie jakby z łososiowym podtonem. Z pewnością jest to jakaś bardziej różowa odmiana brzoskwini.
❤ Krycie: Transparentne, nadaje zdrowo ciepły koloryt cerze. Jest znakomity przy zbyt zimnych podkładach.
❤
Wygląd: Bardzo ładnie matuje, wygląda naturalnie, zdrowo i świeżo.
❤ Trwałość: Jak na poniższym zdjęciu po sześciu godzinach.
❤ Cena: Na Azjatyckim Zakątku dostaniecie go za 42 złote.
❤ Cena: Na Azjatyckim Zakątku dostaniecie go za 42 złote.
Zdjęcie po nałożeniu na krem pudru oraz po sześciu godzinach na skórze.
Podsumowując: w duecie kosmetyki spełniają swoją rolę, całkiem ładnie wyglądają, sprawiają wrażenie naturalnej cery. Niestety z powodu zbyt różniącego się odcienia kremu w stosunku do mojej skóry, bebik stanowi jedynie ozdobę mojej szafki. Pudru używam wtedy gdy nakładam na twarz maskę w postaci BB Precious Mineral od Etude House, żeby nadać jej żywszego odcienia.
✿ ❀ ✿
Przy okazji chciałabym również powiadomić, że razem z przyjaciółką Rosette Nightingale założyłyśmy na Facebooku grupę "Mori & Natural Kei Poland". Wszystkie dziewczęta, które interesują się tymi stylami serdecznie zapraszamy!
To wszystko na dziś, dziękuję Wam za przeczytanie recenzji!
Podsumowując: w duecie kosmetyki spełniają swoją rolę, całkiem ładnie wyglądają, sprawiają wrażenie naturalnej cery. Niestety z powodu zbyt różniącego się odcienia kremu w stosunku do mojej skóry, bebik stanowi jedynie ozdobę mojej szafki. Pudru używam wtedy gdy nakładam na twarz maskę w postaci BB Precious Mineral od Etude House, żeby nadać jej żywszego odcienia.
✿ ❀ ✿
Przy okazji chciałabym również powiadomić, że razem z przyjaciółką Rosette Nightingale założyłyśmy na Facebooku grupę "Mori & Natural Kei Poland". Wszystkie dziewczęta, które interesują się tymi stylami serdecznie zapraszamy!
To wszystko na dziś, dziękuję Wam za przeczytanie recenzji!
Akurat szukam jakiegoś dobrego kremu BB i właśnie nad tym się zastanawiałam. Widzę
OdpowiedzUsuńjednak ,że tak jak u ciebie będzie on dla mnie za żółty :/
http://hime-ari.blogspot.com/
Jeżeli masz podobny odcień cery co ja, może warto rozważyć Red Bean od Skin Fooda? Osobiście potrzebuję pilnie nowego kremu BB i zdecydowałam się na niego. Mam nadzieję, że uda Ci się dokonać dobrego wyboru. (◠‿◠✿)
UsuńPozdrawiam!
Ale za to jak będzie Ci zależeć na pięknej opaleniźnie (w co wątpię :P) to masz w zanadrzu taką piękną brzoskwinkę ^^
OdpowiedzUsuńByć może przypadkiem opalę się w Australii, hihi (❁´‿`❁)
UsuńTe kosmetyki rzeczywiście kuszą opakowaniami ^^ i tak fajnie pasują do szaty graficznej Twojego bloga ♥
OdpowiedzUsuń♥
UsuńUżywałam kilka produktów Skin Food i jeszcze nic mnie nie zachwyciło (żebym chciała kupić drugie opakowanie) poza jednym :D Łososiowy korektor pod oczy :D No bardzo bardzo go polubiłam. Chyba najlepszy korektor jaki kiedykolwiek używałam :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie trochę średnio na temat, ale w jakim programie przerabiasz zdjęcia? Mam hopla na punkcie uroczych i słodziasznych filtrów, ale niestety nie jestem dobra w szukaniu dobrych edytorów.
OdpowiedzUsuńZdjęcia do recenzji przerabiam tylko i wyłącznie w Photoshopie CS6. :)
UsuńNo proszę... nigdy nie kupowałam BB kremów z tej serii, bo wydawała mi się podejrzanie tania (nawet 7,5 dolara za 30ml na ebayu!), a Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że dobrze robię. Choć niestety nie wszystko, co drogie, jest od razu dobre, to akurat większość tego, co za tanie, zwykle dobra nie jest i chyba tego smutnego faktu nie przeskoczymy. Za to puder jest pozytywnym zaskoczeniem, pewnie jego tez bym nigdy nie kupiła, ale teraz się zastanowię ^^.
OdpowiedzUsuńW ciągu dalszym istnieje problem podróbek, a jednocześnie ten krem liczy już sobie kilka lat. A azjatyckie pudry dotąd mnie nie zawiodły - nawet bez względu na odcień są na tyle transparentne, że zawsze się pięknie wpasowują w cerę. :)
UsuńOstatnio kupiłam próbkę kremu bb z tej serii i też okazał się za ciemny do mojej karnacji. Zawsze myślałam, że azjatyckie kremy bb i podkłady są bardzo jasne, a tu taka niemiła niespodzianka.
OdpowiedzUsuńNa razie zostałam bez podkładu. Nie mogę znaleźć niczego odpowiedniego do mojego koloru. Chciałam jakiś krem BB, ale wygląda na to, że będę zmuszona do powrotu do jedynego podkładu mineralnego, który jest w moim kolorze.
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu. Jest przesłodki :)
Za szybko się poddajesz! :) To akurat pierwszy krem BB, który okazał się dla mnie za ciemny a i tak wygrałam go w rozdaniu. Plus dodam, że to odcień ciemniejszy z tej serii. Teraz mam krem tej marki z czerwonej fasoli i jest perfekcyjny, idealnie w kolorze mojej karnacji. Jeżeli szukasz czegoś jaśniejszego to radziłabym celować w markę Etude House bo u nich większość kremów jest do cery bledszej.
UsuńBardzo Ci dziękuję za wszystkie polubienia i obserwacje, jest mi niezmiernie miło i pozdrawiam ciepło!
Sprawdzę Etude House, dziękuję :)
Usuń