Na początek chciałabym Was powiadomić o zmianie, o której wcześniej wspominałam.
W najbliższym czasie ograniczę ilość recenzji kosmetyków typowo makijażowych, a zamiast tego chciałabym się skupić na ogólnej pielęgnacji twarzy i włosów. Przyczyną jest, iż w grudniu podjęłam się terapii izotretynoiną (retinoid). Jej celem jest pozbycie się trądziku i znormalizowanie produkcji sebum (jak wiecie, dotąd byłam posiadaczką naprawdę nadmiernie tłustej, problematycznej cery choć to nie ona była głównym powodem podjęcia terapii) jednak efektem ubocznym leku jest przesuszanie się skóry do granic możliwości. W efekcie na chwilę obecną jestem w stanie się malować jedynie okazjonalnie, dlatego muszę wstrzymać się z tego rodzaju recenzjami dopóki skutki uboczne nie ustąpią chociaż trochę.
Nawilżanie w trakcie terapii jest niezbędne ponieważ naskórek wręcz pęka od suchości. Niestety niemal wszystkie kremy, które posiadałam rozpoczynając terapię - zawiodły. Dziś chciałabym przedstawić Wam recenzję kremu nawilżającego marki Secret Key, który otrzymałam od Azjatyckiego Zakątka dwa tygodnie przed kuracją.
Secret Key przedstawia się jako firma, która szuka piękna w naturze i z niej tworzy swoje kosmetyki.
Steam cream czyli krem parowy to produkt medycyny naturalnej, o którym było głośno przed dwoma laty. Produkcja kremów metodą parową przyczynia się do ich lepszego wchłaniania się, potęgując skuteczność i trwałość działania. Argan Angel Moisture producent opisuje jako krem delikatnie nawilżający, który kontroluje stopień nawilżenia w stosunku do natłuszczenia cery; nie pozostawia uczucia lepkości. Zawiera dużo naturalnych olejków roślinnych, w tym arganowy na pierwszym miejscu. Nadaje się więc do każdego typu cery oraz użytku na całe ciało z wyszczególnieniem na miejsca wrażliwe na wysuszenie jak dłonie czy łokcie.
Mój krem ma numer #6, zapach lawendowy i 80g pojemności.
Steam cream czyli krem parowy to produkt medycyny naturalnej, o którym było głośno przed dwoma laty. Produkcja kremów metodą parową przyczynia się do ich lepszego wchłaniania się, potęgując skuteczność i trwałość działania. Argan Angel Moisture producent opisuje jako krem delikatnie nawilżający, który kontroluje stopień nawilżenia w stosunku do natłuszczenia cery; nie pozostawia uczucia lepkości. Zawiera dużo naturalnych olejków roślinnych, w tym arganowy na pierwszym miejscu. Nadaje się więc do każdego typu cery oraz użytku na całe ciało z wyszczególnieniem na miejsca wrażliwe na wysuszenie jak dłonie czy łokcie.
Mój krem ma numer #6, zapach lawendowy i 80g pojemności.
Z opisu producenta możemy się dowiedzieć jedynie o tych dobrych składnikach, które wydają się dość obiecujące:
✿ olej arganowy - certyfikowany przez ECO-CERT, posiada właściwości intensywnie nawilżające, przeciwutleniające oraz kojące gdyż bogaty jest on w witaminę E oraz kwasy tłuszczowe.
✿ olej arganowy - certyfikowany przez ECO-CERT, posiada właściwości intensywnie nawilżające, przeciwutleniające oraz kojące gdyż bogaty jest on w witaminę E oraz kwasy tłuszczowe.
✿ olej z nasion słonecznika - źródło witamin A i E, które pomagają nawilżać i ujędrniać cerę
✿ olej z nasion krokosza - zawiera kwas linolowy, również o właściwościach nawilżających
✿ phytosqualan – produkt z olejów roślinnych; zapobiega utracie wilgoci i przywraca jędrność i elastyczność skóry, działa przeciwstarzeniowo.
✿ ekstrakty warzywne
✿ firma deklaruje również o "5 Free System" czyli zero parabenów, benzophenonu (substancja promieniochronna), olejów zwierzęcych i mineralnych.
Na stronie ewg.org udało mi się znaleźć skład kremu. Wejrzyjmy w niego głębiej:
Brassica Oleracea Italica (Broccoli) Sprout Extract, Glycerin, Phaseolus Radiatus Sprout Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Sprout Extract, Cetearyl Alcohol, Sodium Hyaluronate, Stearic Acid, Dimethicone, Cetyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Polysorbate 60, PEG-40, Stearate Glyceryl, Stearate Phytosqualane, Triethanolamine, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Carbomer, Urea, Disodium EDTA, 1,2-Hexanediol, Phenoxyethanol, Fragrance.
Brassica Oleracea Italica (Broccoli) Sprout Extract, Glycerin, Phaseolus Radiatus Sprout Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Sprout Extract, Cetearyl Alcohol, Sodium Hyaluronate, Stearic Acid, Dimethicone, Cetyl Alcohol, Argania Spinosa Kernel Oil, Polysorbate 60, PEG-40, Stearate Glyceryl, Stearate Phytosqualane, Triethanolamine, Tocopheryl Acetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Carthamus Tinctorius (Safflower) Seed Oil, Carbomer, Urea, Disodium EDTA, 1,2-Hexanediol, Phenoxyethanol, Fragrance.
Na pierwszym miejscu znajduje się ekstrakt z brokułu; następnie humektant (substancja nawilżająca); ekstrakt z fasoli złotej; ekstrakt z kiełków pszenicy; emolient; humektant tworzący na skórze film nawilżający; kwas tłuszczowy; emolient suchy o właściwościach wygładzających; emolient tłusty zwiększający lepkość produktu; dopiero na tym etapie olej arganowy; emolient tłusty; wyżej wspomniany phytosqualan; antyoksydant działający przeciwstarzeniowo; olej z nasion słonecznika; olej z nasion krokosza; humektant; na końcu konserwanty.
Krem ma aksamitną, nieco wodnistą konsystencję a przy tym jest zwarty i przyjemny w aplikacji. Jest nieco tłusty ale nie lepki. Niektórzy skarżą się na świecenie się, co było dla mnie zaskakujące dopóki nie nałożyłam go naprawdę grubą warstwą co przecież nie jest zbyt zdrowe dla skóry. Przed kuracją regularnie używałam go w Australii z powodu niezbyt sprzyjającej pogody i mimo tłustej cery sprawował się bardzo dobrze. Sądzę, że bardzo istotna jest także metoda aplikacji: producent podkreśla aby go wklepywać a nie rozsmarowywać aby ułatwić produktowi wniknąć wgłąb naszej cery. Bardzo miły jest również fakt, że nie zostawia nieprzyjemnie lepkich palców. Bardzo ładnie i nienachalnie pachnie lawendą, jednak nie jest to zapach który utrzymuje się po aplikacji.
Krem po użyciu natychmiast się wchłania nawilżając i odżywiając cerę, pozostawia ją w takim stanie na długi czas. Czuję również jak pozostawia na skórze aksamitny film, który po nałożeniu grubą warstwą sprawia właśnie odczucie tłustości. Przed kuracją, na cerę tłustą zupełnie wystarczyło nakładanie go raz dziennie. W przypadku mojej terapii niestety efekt utrzymuje się krótko ponieważ sucha skóra wręcz pije każdy krem jaki nakładam. W tej sytuacji niestety wiele kremów mnie podrażnia i ten czasami potrafi lekko zapiec w okolicy ust i nosa. Mimo tego, jest to jeden z niewielu kremów które moja przesuszona skóra toleruje i jest znacznie delikatniejszy niż większość hipoalergicznych kremów co cery wrażliwej.
Cena nie jest bardzo wygórowana a w Zakątku kupicie go za 38zł.
Jest to naprawdę przyjemny kremik i z pewnością będę do niego wracać wypróbowując inne warianty zapachowe - bardzo kusi mnie róża bułgarska. (❁´‿`❁) Polecam go gorąco!
Cena nie jest bardzo wygórowana a w Zakątku kupicie go za 38zł.
Jest to naprawdę przyjemny kremik i z pewnością będę do niego wracać wypróbowując inne warianty zapachowe - bardzo kusi mnie róża bułgarska. (❁´‿`❁) Polecam go gorąco!
Czy nadaje się on pod makijaż?
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie, podbijam pytanie wyżej- czy naddaje się jako baza? Chociaż skoro malujesz się teraz tak rzadko, to pewnie masz mały problem z odpowiedzią, więc poczekam :D Recenzja bardzo dobra, na temat, lubię Twój styl pisania :3 Dawno mnie tu nie było, ale obowiązki~Wiem, że rozumiesz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę udanych kuracjii i terapii kremowej... Na pewno takie życzenia Ci się teraz przydadzą. Ale może później dzięki temu małemu cierpieniu będziesz miała mniej problemów skórnych :C
http://rena-uchiha.blogspot.com/
Bardzo Ci dziękuję, Reno! Ja zwykle jesteś dla mnie taka miła~ (❁´‿`❁)
UsuńKoleżance już odpowiedziałam na Facebooku, hihi. Używałam kremu wcześniej więc zdążyłam się przekonać o tym, iż moim skromnym zdaniem jest idealny pod makijaż a przynajmniej z moimi kremami BB (Red Bean ze Skinfooda lub Blooming Fit z Etude House).
Mam nadzieję, że będziesz miała więcej czasu do mnie zaglądać! <3
Jestem ciekawa tego kremiku. Też mam problematyczną, tłustą cerę, ale ze skłonnościami do przesuszania. Nie jestem w stanie używać polskich kosmetyków do makijażu, więc póki co zadowalam się jedynie kremem normalizującym by się nie świecić, jednak na dłuższą metę jego moja skóra również nie lubi. ;x
OdpowiedzUsuńOd większości kremów piecze mnie twarz, ratuję się kremem Nivea Baby, który trochę mi pomógł, ale nic więcej już dla mojej skóry nie zrobi, a wciąż daleko do chociaż "dobrej" kondycji. Gdy wydaje mi się, że pozostał już tylko wizualny problem rano budzę się z suchą, ściągniętą i niesamowicie piekącą twarzą - koszmar.
I dlatego mam takie pytanie - uważasz, że ten krem mógłby mi pomóc? Warto dać mu szansę? Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
Doskonale rozumiem problem pieczenia twarzy - zawsze byłam pod tym kątem wrażliwa ale teraz podczas terapii ciężko mi było znaleźć taki, który faktycznie nie będzie posiadał tego nieprzyjemnego efektu ubocznego. Z tych co próbowałam u mnie sprawdzają się jedynie: klasyczny krem Nivea, dostępny w aptekach Iwostin oraz właśnie powyższy Argan Angel. Krem parowy jest dość nietypowy w swojej postaci i choć nie próbowałam innych tego typu sądzę, że warto spróbować. Przyznaję, że raz zdarzyło się że lekko mnie zapiekł (a używam go codziennie) jednak nie było to bolesne jak w przypadku kremów - nawet dziecięcych - które wręcz palą.
UsuńDopóki biorę leki niestety nieustanna suchość twarzy będzie moim problemem i nie potrafię przewidzieć jak długo mógłby utrzymywać efekt na Twojej buzi ale jak wspomniałam, przed terapią byłam zadowolona.
Jednak każdy ma swoje indywidualne potrzeby i niestety nie jestem w stanie Ci zagwarantować iż Twoja skóra zareaguje tak dobrze jak moja. :c Mam jednak szczerą nadzieję iż odnajdziesz ukojenie właśnie w kremach parowych.
Bardzo dziękuję za szybką odpowiedź. Wiem, że nie możesz mi niczego zagwarantować, ale po Twoich słowach dam mu szansę. Lepiej spróbować niż siedzieć cały czas w tym samym. Jak będę już w posiadaniu tego kremiku odezwę się jak na mnie działa.
UsuńDziękuję.
Jakie śliczne opakowanie ma ten kremik <3 Cena też jest całkiem w porządku. Przydałby mi się taki bo ostatnio mam straszne problemy z cerą :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://welcome-to-my-little-big-world.blogspot.com
Słodki wygląd bloga. A co do recenzji - bardzo przydatna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://marianna-pisze.blogspot.com/
Wyobrazam sobie jak pachnie ten kosmetyk... a wiadomo, że najpiekniej pachnace kremiki nas najbardziej kręcą. :D
OdpowiedzUsuńoo jak polecasz to jestem chetna
OdpowiedzUsuń